Bardzo lubię Denzela, lubię też kino "Arnold Schwarzenegger classic" (zabiję was wszystkich, tylko zastanawiam się czasami nad kolejnością), tutaj w wersji "nie mam takich muscli ale mam rozum" ;-)
Jednak w tym akurat filmie brakowało mi amplitudy emocjonalnej. Trochę takie "wsiadł i przejechał wszystkich spychaczem". Za mało nieboszczyków na masowego killera bez emocji, albo za mało emocji na tylu nieboszczyków.
Dokładnie, taki trend płaskiej linii, ale trzeba przyznać, że trzyma w napięciu przez te jego wymyslne sposoby zabijania. no i zdjęcia całkiem całkiem
mam dokładnie takie samo odczucie - niby oglądało się ok, ale niektóre sceny trochę mnie żenowały zbytnią dosłownością i wtórnością - lala lekkich obyczajów o twarzy dziecka dostaje wciry i szlachetny ukrywający się pan "mistrz od mokrej roboty" praktycznie bez zastanowienia rzuca się na pomoc.
W pracy też przypadkowo jest świadkiem napadu - ojoj przestępca zabiera pierścionek po mamusi biednej koleżance więc trzeba dać mu nauczkę - jakieś to wszystko sztuczne i trochę jakby dla ludzi którzy niewiele filmów widzieli w życiu i dadzą się zaskoczyć i wzruszyć takimi tanimi sztuczkami.
W bardzo ogólnym zarysie fabuła podobna do "Człowieka w ogniu" tylko że jak dla mnie tam czuło się przeżycia bohaterów a tutaj jest to wszystko takie przerysowane, dlatego "człowiek w ogniu" ma u mnie 9 a ten tylko 6
Mam podobne odczucia i wystawiłem taką samą ocenę.
Wiem, że początek walił tandetą (pomoc niesiona prostytutce), ale podobał mi się. Całkiem fajne zdjęcia i sceny walki uzupełnione zostały świetną momentami muzyką (baaardzo podobały mi się szczególnie 2 motywy i niekoniecznie chodzi o Eminema na końcowych literach;P. Ale...scenariusz rozwala swoją infantylnością momentami. Akcja z pierwiosnkiem..pardon, z pierścionkiem a potem z wycieraniem jeszcze zakrwawionego młotka i odkładaniem go na półkę, była bezcenna (a może bezecna..?) . No i kataryniarskie wręcz "Możesz być kim zechcesz!"...Do tego facet, który nie ma większych oporów i skupów w wierceniem się w czyiś mózg w obronie słabszych i uciśnionych ('ja-to-detaman'!), nieskazitelny obywatel. Kiedyś jako szczyl pewnie jarałbym się jak dziewica przed pierwszym razem ('to one jeszcze istnieją?!'), ale obecnie, choć doceniam obraz od strony technicznej to nie potrafię przejść spokojnie ob(ł)ok grząskiego scenariusza. Stąd taka a nie inna końcowa nota.
A akurat mi sie takie kino podobalo.Zazwyczaj musza sie naszarpac a tutaj zwycieza jednoznacznie dobro i to mi sie najbardziej sposobalo.Skradl mi serce ten film.:)
jedyny plus tego filmu to skądinąd słuszne utrwalenie poglądu że wyszły Ruscy to bandyci a wszystkie Rosjanki to prostytutki (choć mogą zmienić profesje)...
No to tam s¶ie√dalaj, gimbusie. Kto sieje wiatr, zbiera burzę; a kto rzuca obelgi bez powodu, zbiera w ryj. Zapamiętaj, śm;ec;u.