K-Pax ogladalem i film ten rozwalil mnie na kawalki, ale chlopiec z marsa strasznie mnie zanudzil. A to dziecko irytowalo mnie jako postac, ja bym nie mial tyle cierpliwosci zeby wychowywac takie dziecko ;]
Jezeli chcieli stworzyc cos jak k-pax w wydaniu bardziej familijnym to im sie nie udalo, bo poprostu k-pax duuuzo duuuzo lepszy.
A moze poprostu nie lubie filmow "dla calej rodziny" ? ;]

"K-PAX" oglądałem już jakiś czas temu i moim zdaniem trafiał nieco w próżnię. Nie było to SF, nie był to dramat, oferował nieco wzruszeń, ale w sumie był to taki porządny film z tym że zrobiony dla nikogo. Niby ważne było to, jaki wpływ przybysz ma na pozostałe osoby, ale i tak głównym pytaniem filmu dla mnie brzmiało "czy Kevin Spacey jest kosmitą, czy też nie?".

"Chłopiec z Marsa" opiera się na podobnym pomyśle, ale moim zdaniem znacznie sensowniej wykorzystanym. Oczywiście także pojawia się pytanie "czy to dziecko faktycznie jest marsjaninem, czy też nie", ale ostatecznie przegrywa ono z pytaniem "czy uda im się odnaleźć wspólny język, czy też nie". Ckliwy, ale jakże piękny monolog na końcu filmu dobitnie tę symbolikę podkreśla i sprawia że zapada ona głęboko w pamięć.

Cenię oba filmy, ale "Chłopca z Marsa" stawiam jednak o klasę wyżej.
"zgadzacie się ze mną, czy też nie?" ;)