Wpis Adriana Prodeus: "Nie film sportowy, ale studium żałoby i autodestrukcji kogoś, kto zadziwia osiągami we wspinaczce, mieszkając na stałe w aucie. Dwuznaczność aż do końca."
Autodestrukcji? Dwuznaczność aż do końca? Jaka autodestrukcja i jaka dwuznaczność? To śmieszne jak wiele osób nie potrafi obejrzeć filmu/dokumentu od A do Z i powiedzieć po prostu, podobało się, nie podobało się. Czy to naprawdę trzeba opisywać wszystko dobierając odpowiednich, wyszukanych słów? Czy to jest jakiś konkurs na bardziej inteligentną recenzją? Może ci krytycy życia liczą na to, że zostaną zacytowani i dostaną medal od ludzkości.
Gość robi to co kocha, ktoś to sfilmował i pokazał światu. Koniec, kropka.