Po pierwsze: świetny dokument, film składa się jedynie z oryginalnych materiałów filmowych, dźwiękowych z 1988 roku. Brawa za montaż i poprowadzenie narracji.
Po drugie: cała akcja z dzisiejszej perspektywy wydaje się aż niemożliwa w swej amatorszczyźnie (i ze strony bandytów i policji).
Nieudolność policji (najlepiej widoczna podczas akcji na stacji benzynowej) jest porażająca. Rozumiem, że nie chcieli strzelać w tłum w Kolonii czy Bremie, ale mogli to szybko ukrócić już w Gladbeck.
Ale mnie najbardziej zszokowali dziennikarze, kamerzyści, fotografowie. Jak sępy rzucające się na padlinę.
Dla zdobycia "materiału" byli gotowi na wszystko- włącznie z klepaniem zamachowców po ramieniu, spoufalaniem się z nimi, dzielenie papieroskiem, kawą. Wywiady z zakładnikami (w Bremie, Kolonii) to było dla mnie najniższe stadium ich upadku. Tu dziewczyna z przystawionym pistoletem do głowy, a oni się jej pytają "jak się czuje".... Kilkanaście minut później już nie żyła,,,,,
Polecam film, bo montaż jest świetny i temat ciekawy.
Jednak to, że jest to autentyczna historia porusza i szokuje, więc być może nie dla każdego widza, szczególnie, gdy widzimy jak zachowują się dziennikarze, gdy śmiertelnie ranny zostaje 15-stoletni chłopiec.
To było trzydzieści lat temu. Od tamtej pory policja niemiecka ewoluowała podczas gdy polska zatrzymała się na PRLu. Jak widzę relacje z prób zatrzymań to istny kabaret. Gdyby to zdarzyło się w obecnych czasach w Polsce to zginęliby wszyscy zakładnicy.
Ale sam dokument świetny. Spodziewałam się niemieckiego gowna, a to dokument naprawdę niesamowity i ciekawy. Dla mnie pomijając idiotyczne zachowanie policji, po prostu żenujące było zachowanie ludzi (i nie dziennikarzy), którzy obstawili samochód aby tylko sobie z odległości popatrzeć na dramat zakładników. Ja wiem, ze w naturze ludzkie gapiostwo jest rzeczą naturalna, ale tam tylko popcornu brakowało. Darmowe kino. Po prostu uderzające jak zwykłych ludzi kręci cudza tragedia.
Wiem, że to było ponad 30 lat temu i dlatego napisałam, że z dzisiejszego punktu widzenia cała akcja wydaje się niemożliwa w swej amatorszczyźnie.
W latach 70-80 -tych częściej niż dziś zdarzały się porwania z zakładnikami lub ogólnie branie zakładników, nie tylko w USA, ale i w Europie. Także porwania samolotów, bomby w nich, itp.
Policja na całym świecie "wyrabiała" sobie dopiero procedury - jak działać, kiedy wkraczać, kto i jak ma negocjować i czy w ogóle negocjować z porywaczami, itd.
Nie chcę spekulować, jak wyglądałaby podobna sytuacja w Polsce w 1988 roku, czy obecnie. Nie mam takiej wiedzy.
W tym konkretnym przypadku widzę jedyny jasny punkt, że nie skończyło się większą liczbą ofiar, dobrze, że wcześniej uratowało się większość pasażerów autobusu.
Co nie zmienia faktu, że śmierć nastolatków (15 i 18 lat) jest wstrząsająca...
Jeszcze co do gapiostwa - wystarczy zobaczyć co się dzieje, gdy jest jakiś wypadek. Ludzka natura jest niezmienna, tylko, że dzisiaj 90% nagrywałaby to komórkami i robiła nimi zdjęcia.