Nie miałem "przyjemności" widzieć Pani w innych rolach, ale w La Casa de Papel swoją mimiką, budziła we mnie scenariusze do ciekawych "rozwiązań ostatecznych" jej postaci. Przebiła nawet w tym względzie Joffreya z Gry o Tron.
No nie miałem tej wątpliwej przyjemności... Skłonności masochistyczne jednak przekładam daleko w przyszłość ;-)
Mnie żadna aktorka nie wku..wia swoja mimiką tak, jak Keira Knightley z tym swoim sztucznym dziubkiem.
Nie wiem, po operacjach jej tak zostało?
To fakt, a w trzecim sezonie scenarzyści potęgują jej irytujące zachowanie i decyzje. Z Rio stanowią idealną parę beznadziejnych gówniarzy.
Ledwo dotarłem do końca pierwszego sezonu, a co dopiero trzeci... ;-)
Jak się zestarzeję, to pewnie zaczną mnie jarać takie brazylijskie telenowele...
No tak, serial na 3 sezony to istna telenowela. :P
Współczuję otoczeniu, bo z taką zgryźliwością to na starość będzie im ciężko z Tobą.
I sposób w jaki to robisz, irytujący styl tej wypowiedzi. Nie wiem, może nadinterpretacja z mojej strony, ale tak to wygląda, sorry.
Wybacz stary, ale ja określam mianem telenoweli już jednosezonowy serial, bowiem on ma charakter telenoweli ;-) Bohaterowie zachowują się jak puszczone na wolność gimbusy. Zamiast rabować tej całej mennicy to się podrywają, ruchają i kłócą... No to jak to nazwać?
I to jest takie dziwne? Grupa ludzi o wybuchowych charakterach, zamknięta na kilka dni w jednym budynku. To takie dziwne, że niektórym odwaliło? Czysta psychologia mówi, że to możliwe. :)
Chcesz "poważnego" filmu o napadzie na bank to mogę podać kilka tytułów, bo to chyba jeden z najbardziej oklepanych motywów w kinie.
Czy dziwne jest że przez 7 dni nie potrafią powstrzymać się i skupić na robocie, do której przygotowywali się przez 180 dni? Dla mnie tak. Szczególnie że w grę wchodzi bycie osadzonym przez minimum 3000 dni lub zakończenie żywota w ciągu tego tygodnia. Jak to dobrze ująłeś - mało ten film był dla mnie "poważny". A propozycjami nie pogardzę, wręcz podziękuję ;-)
Dziwne, nie dziwne. Taka była konwencja tego serialu, którą ja do pewnego stopnia kupuję (3 sezon jest już momentami za bardzo przegadany).
Jak szukasz napadów na bank, które są stricte kinem akcji to na początek polecam: m.in. Angielska robota, Skok stulecia, Plan doskonały.
Chociaż ja lubię też mniej serio napady jak z polskich "Gangsterów i filantropów" czy Pieskiego popołudnia.
Angielska/Włoska robota, Plan doskonały widziałem. Chętnie spojrzę na Skok stulecia, skoro polecasz. Dzięki!
Jest to dość solidny akcyjniak. Prochu może nie wymyśla, ale ogląda się nieźle + ciekawa rola Pablo Schreibera znanego m.in. z The Wire.
Ulubiona scena z "Domu z papieru"? Tokyo wywieziona "na taczkach". Prawie jak Jagna.
A jej durne grożenie Berlinowi i wątpliwej jakości ruletka do tej pory mną trzęsie. I płaczący Rio w tle.
Ale co do aktorki, to też nie widziałam jej w innych wcieleniach. Jeśli jednak wywołuje takie emocje, to raczej dobrze - jej postać chyba była tak napisana i albo się to kupuje, albo nie (na mój gust wielkie "NIE", ale co kto lubi). Taka niby buntowniczka bez powodu, twarda babka ciągle wkurzona na wszystko i na wszystkich, ciągle sama przeciw wszystkim i ciągle wszyscy wokół są wszystkiego winni, tylko nie ona. Istnieją takie typy w rzeczywistości. Aktorka dobrze się wywiązała z zadania, skoro tak potrafi zirytować do żywego.
LEKKI SPOILER Najgorsze, że trzeci sezon zawiązał się od znowu durnego zachowania jej i Rio, aż mi się odechciało oglądać. Wszyscy mają ryzykować dosłownie wszystkim, bo oni we dwoje się nie dogadali co do siedzenia wyspie i zamiast dojść do porozumienia na miejscu, to musieli szczebiotać przez telefon satelitarny z lewego źródła. Odłożyłam, aż mi przejdzie jedno wielkie WTF.
PS. W nawiązaniu do odpowiedzi, mi Tokyo też się kojarzyła ze Skyler, choć tamta irytowała inaczej. I tam także brawa dla aktorki.
Co do tego czyja wina to moim zdaniem bardziej Tokio niz Rio. Jestem empatyczny jak Berlin. Rio to mlody chlopak ktory zakochal sie w sporo starszej Tokio. Kiedy ja zostawil stwierdzil, ze wczesniej nie wyobrażał sobie zycia bez niej. Swoja droga bardzo dobra decyzja z jego strony. Wracajac zostawila go na wyspie z dnia na dzien nawet nie odwracajac sie za siebie. Nic dziwnego, ze Rio siegna po telefon w akcie rozpaczy. Wszystko moim zdaniem wyszlo dla niego na dobre, chodzi o niewole bo tam przejrzal na oczy. Podsumowujac gdyby Tokio nie wyjechala tylko zostala na wyspie cala akcja nie miala by miejsca.
Jasne, że to Tokyo nagle odbiło i zapragnęła zabawić się w mieście, zostawiając nie wiadomo dlaczego Rio na wyspie (zgadzam się także z jego emocjonalną zależnością od niej), ale Rio też ma swoje za uszami. Najpierw pozwala jej ot tak odpłynąć (nie mógł powiedzieć, że nie, nie pasuje mu coś takiego i też chciałby pojechać?), a potem się orientuje, że on w sumie mógłby do niej dołączyć, więc będzie wydzwaniał. Wiem też, ze jakoś akcja musiała się rozpocząć, ale zastanawiam się czy twórcy celowo postanowili, że najbardziej irytująca bohaterka zrobi coś wkurzająco nieprzemyślanego, a zaślepiony uczuciem do niej chłopak zapomni o jakichkolwiek zasadach bezpieczeństwa, i bęc, mamy "Dom z papieru 3". Chyba jednak byłoby lepiej, żeby się zaczęło z jakiegoś bardziej, hm..., może nie bardziej poważnego (bo cóż może być gorszego niż męczarnie z miłości?), ale mniej wydumanego powodu. Takiego, żeby na przykład nie było wątpliwości, że Monica i Denver musieli zostawić dziecko, by iść na pomoc.
No racje mogl zrobic tak jak mowisz, ja w sumie na jego miejscu tak bym zrobil, przywiazal bym Tokio do palmy i nigdzie nie jedziesz, ogarnij sie ;) Swoja droga ciekawe gdzie oni trzymali pieniadze, czy chajs Rio przepadl, czy moze za czasu Tokio trzymala wspolbe pieniadze. Zauważ, ze w wiekszosci seriali trafi sie taka irytujaca postac, ze az trzesie jak sie oglada, na mnie osobiscie Tokio tak nie działała. Swoja droga ciekawe czemu oni byli na wyspie a Denver w Indonezi czy w Argentynie Helsinki i Najrobi. Wiadomo, ze miejsca lepsze do zycia niz Wyspa Pelikanow.
Wiązanie to bardzo dobry pomysł ;) w ich sytuacji to w ogóle na poważnie niegłupi. I nie chodzi mi tu o fizyczne ograniczenie ruchu (chociaż widok Tokyo przywiązanej do palmy jest kuszący...) ale o próby perswazji - że to niebezpieczne, że on nie chce się z nią rozstawać, i tak dalej. Już nie mówiąc o tym, czemu ten nieszczęsny Rio nie powiedział, że ok, jak ty jedziesz się bawić, to ja też. Przecież nie musiał tam siedzieć jak słup i na nią czekać. Strasznie to naciągane było - ona jedzie się szlajać po mieście, a on biedny tam czeka na 18.00, żeby wziąć telefon do ręki. By się chociaż wkurzył czy coś, ale nie, po co, ten siedzi i patrzy w dal oczami pełnymi łez. Naprawdę dałoby się wymyślić coś mniej rozlazłego jako zawiązanie akcji i wpakowanie się w łapy służb.
A czemu byli na wyspie, to już Tobie mówię - to był pomysł nikogo innego, jak Tokyo właśnie. Ona karmiła tego biednego niedojdę Rio wizjami własnej wyspy i wspólnego na niej życia. A potem doszła do wniosku, że wystarczy i do widzenia, sam sobie siedź na wyspie :)
Marne porównanie. Aktor grający Joffreya zagrał rewelacyjnie, bo taką miał rolę, a w rzeczywistości jest skrajnie inny.
Jego rola jest w czołówce najlepszych z całego serialu, a serial miał wiele świetnie odegranych ról.
Ale miał szczęście, bo jego losy są całkowicie książkowe więc dobry materiał źródłowy,
a nie popsute przez scenarzystów dla wielu postaci jak w sezonach 5-8.
Ta pani nie wyróżniła się aktorstwem w ogóle w serialu "Dom z papieru". gdzie aktorstwo stało na o wiele niższym poziomie niż
w Gra o tron i wybić się szło znacznie łatwiej, gdyby miało się talent.
Poza tym tak jak wyżej napisali przedmówcy - Skyler z Breaking Bad to dopiero była kiepścizna na tle wyrazistych i ciekawych postaci.
Nie napisałem, że Jack Gleeson (odgrywający rolę Joffreya) jest złym aktorem. Ale jego postać wzbudzała chęć mordu. Podobną jak Pani Orszulka z papierowego domku...
Miałem to samo napisać. Porównanie z Joffrey z GoT brzmi jak komplement, bo tam dokładnie oto chodziło.
Jak dla mnie w La Casa de Papel zagrała super. Piękna kobieta ale nie sztuczna. Naturalna uroda. Bardzo mi się spodobała postać jaką zbudowała w serialu. Twarda kobieta, która tak jak każdy ma swoje wady. Ale zawsze kiedy sytuacja tego wymagała potrafiła zachować zimną krew. Irytująca to jest Kresten Stewerd - aktorka jednej miny z ciągle otwartą buzią.
Osobiście totalnie nie w moim guście jeśli chodzi o urodę. Natomiast postać to dla mnie rozchwiana nastolatka, wodzona emocjami na prawo i lewo. Silna w mojej ocenie była ta druga dziewczyna - Nairobi (jeśli się nie mylę, bo dawno oglądałem). A Kristen Stewart - pełna zgoda, najlepsza jej rola to Azyl.
ja się zgadzam, aż mną telepało po tych wszystkich kretyńskich akcjach Tokio. w końcu ktoś dorównał Skyler pod względem wywoływania irytacji. w mojej opinii najwspanialsza kobieca postać to Nairobi - jej historia jest naprawdę ciekawa, a jej osoba po prostu wzbudza sympatię
,,Uwielbiam'', jak amatorzy z ogromnym zaangażowaniem wypowiadają się o czyimś aktorstwie. Oczywiście, że masz prawo (przepraszam za formę Ty), mieć prawo do swojej oceny, ale za przeproszeniem, nie chrzań o czyimś aktorstwie na forum, że jest do dupy, jak takie nie jest. To co prezentuje Úrsula Corberó w serialu jest na dobrym poziomie. Wyjdź na scenę lub przed kamerę i zobaczymy jaki będziesz cwany. Dawno się tak nie zagotowałem i nie mogłem nic nie napisać. Pomyśl następnym razem co piszesz i Wy wszyscy specjaliści od gry aktorskiej. Bez wyrazów szacunku (dla kogoś kto łatwą ręką ocenia czyjąś pracę), AKTOR TEATRALNY.
PS Nie zasługuesz zeby poznać moje nazwisko i imię, bo sam takowego nie masz.
Uwielbiam jak ktoś czyta ze zrozumieniem moje wypowiedzi... Wskaż proszę jedno miejsce, gdzie piszę o poziomie jej aktorstwa.
Dzięki, najlepszy w mojej opinii był 3 sezon. Dużo akcji i ciekawych wątków. Planowanie napadu na Bank Hiszpanii było bardzo ciekawe i sporo realizmu w metodzie dostania się do skarbca (twórcy zatrudnili inżyniera, aby wymyślił sposób na potrzeby scenariusza).
Znacznie mniej "Brazylijskiej telenoweli", którą strasznie czuć w 4 sezonie.